sobota, 3 maja 2014

"Cinder" - Marissa Meyer

Tytuł oryginału: Cinder
Seria: Saga Księżycowa #1
Wydawnictwo: Egmont
Rok wydania: 2012
Liczba stron: 360

Moja ocena: 6/10

Muszę przyznać, że to bardzo przyjemne czytadło. Takie w sam raz na dwa wieczory. Nie zamęczy, nie przemęczy, nie zmusi do głębszego myślenia, chociaż może doprowadzić do roztrząsania problemów egzystencjonalnych i szukania swojego własnego miejsca we wszechświecie. Podchodząc do tej książki nie miałam żadnych wygórowanych oczekiwań, chciałam tylko na chwilę wsiąknąć w świat jakieś lekkiej opowiastki. Historia może i ma sporo minusów, ale warto ją też pochwalić, zwłaszcza za iście nietuzinkowy pomysł.


Chyba każdy pamięta Disney’owską bajkę o Kopciuszku - biednej sierotce, która egzystuje w domu wrednej macochy i jej nie lepszych córeczek, wykonując dla nich coraz to brudniejszą robotę. Jak to bywa w bajkach pojawia się przystojny książę, który zamierza się szybko żenić. Zostaje więc wyprawiony wielki bal, na którym przyszły pan młody może dokonać przeglądu wszystkich idealnych kandydatek, by wybrać tą jedną, jedyną. Jednakże parę zrządzeń losu, kilka czarów i zgubiony pantofelek całkowicie zmienia bieg tej historii, pokazując, że jednak biedne istotki mają szanse na znalezienie dobrej partii. I na tej historii, poniekąd bardzo przeze mnie lubianej, wzorowała się Marissa Meyer. Jednakże jej wizja znacząco się różni od filmowej wersji Walta Disney’a.


Wyobraźmy sobie, że zamiast bajkowego średniowiecza, cała historia została umieszczona w futurystycznym Nowym Pekinie – świecie, który został zbudowany na gruzach wcześniejszej chińskiej metropolii, zaraz po zakończeniu IV wojny światowej. Muszę przyznać, że cała otoczka świata jest bardzo ciekawa – Pekin przyszłości wraz z chodzącymi po ulicach cyborgami, jako dziećmi walki o innowacje i postępy w robotyce, niestety coraz bardziej obserwowanej w dzisiejszych czasach. Jednakże autorka nie upiększa tego świata – powstaje imperium ludzi - mrówek, zaś problem przeludnienia nie spędza nikomu snu z powiek. Każdy człowiek zostaje oznaczony komputerowymi chipami, tracąc swoje własne ja i dając niemą zgodę na rosnącą inwigilację społeczeństwa. W przyszłości nikt nie może się ukryć przed okiem wielkiego brata. Dzieci zamiast bawić się na dworze są przyklejone do ekranów mini-tabletów i żyją w swoim wirtualnym świecie. Pojawia się także kolejne widmo zagłady – dziwna choroba, która dziesiątkuje miliony istnień i nikt i nic nie jest w stanie jej cofnąć. Jednakże, autorka idzie o krok dalej. Wyobraźcie sobie, że ten piękny księżyc, który świeci nam co noc do okna, tak naprawdę jest zamieszkany przez tajemniczą rasę Lunarów. Mieszkańcy Luny nie są miłymi ufoludkami, za to bawią się w bio – magów i całkiem skutecznie podporządkowują sobie społeczeństwa i przy okazji wprowadzając zalążek terroru. 


W tym dziwnym świecie przystaje żyć młodziutkiej Cinder – kopciuszkowi przyszłości. Zamiast sprzątać dom, pracuje jako mechanik w przydrożnym straganie, cierpi na brak jednej stopy (tak, nasza Cinderella jest cyborgiem!) i przy okazji znosi nie miłe zaczepki macochy i jej przyrodniej siostry. Pojawia się także młody książę i oczekiwany przez wszystkich bal. Jednakże tylko tyle podobieństw można zaobserwować w stosunku pierwowzoru. I dobrze, bo historia bardzo ewoluowała, by sprostać potrzebom czytelników XXI wieku. Cinder nie jest biedną sierotką, ale stara się być silną osobą. Nie daje się przeciwnościom losu i sama szuka drogi ucieczki. Ta jej inicjatywa bardzo podnosi na duchu i sprawia, że coraz bardziej kibicuje się jej w odnalezieniu nowego, lepszego domu. Przy okazji jest uroczo miła i delikatna, ale także trochę naiwna. Jednakże jej naiwność wynika z dobrego serca, więc można przymknąć na to oko ;) Z kolei książę Kai, jest niestety dosyć niewyraźną postacią. Jest go zdecydowanie za mało, a jeśli się pojawia, to właściwie stanowi tylko tło dla Cinder. Rozumiem, że jest młody i spadło na niego wiele problemów, których inni ludzie nie byliby w stanie znieść, ale czasami wymagałabym od niego trochę większej pewności siebie i wiary we własne możliwości. Miło że chce się poświęcić za swoich poddanych i zawrzeć sojusz ze znienawidzonymi Lunarami, ale do wielkiego władcy ciągle mu daleko. Mam tylko nadzieję, że bohater ewoluuje w kolejnych częściach i pokaże na co go jeszcze stać.


Książka niestety ma sporo wad, na które nie sposób przymknąć oko. Największą z nich jest bardzo skąpe opisanie świata przyszłości. Autorka początkowo rozbudziła zainteresowanie czytelnika, by po chwili uciąć całkowicie te wątki. Jestem może bardzo dociekliwa, ale chciałabym więcej wiedzieć o przyszłym społeczeństwie – jak żyją ludzie, co doprowadziło do wybuchu wojny, jak rozwinęły się technologie, skąd biorą energię – skoro rzekomo wyczerpały się wszystkie zasoby naturalne. No i najważniejsze, czyli skąd wzięli się Lunarzy i jakim cudem ludzie stali się cyborgami. Tyle nurtujących pytań … Mam tylko nadzieję, że zaspokoję swoją ciekawość przy okazji czytania kolejnej części. Następny minus – akcja. Czasami wydaje się zbyt płaska i tak naprawdę nie wiadomo, co autorka miała na myśli. Przez większość książki Cinder, albo walczy z macochą, albo robi sobie wycieczki do pałacu. Nie ma zarysowanego takiego głębszego wątku – pojawia się on dopiero w połowie historii, by zostać drastycznie urwany przez zakończenie. Dodatkowo – czarny charakter, czyli królowa Lunarów. Mam wrażenie jakby autorka nie wykorzystała całkowicie potencjału tej postaci. Osobiście liczyłam na więcej wątków, w których królowa sieje swoje intrygi. Mam słabość do czarnych charakterów, niestety przy tej części trochę się przeliczyłam. Mam jednak nadzieję, że jej postać zostanie bardziej rozbudowana i będzie jeszcze bardziej zła i przebiegła.
  

Mimo tych minusów książkę czyta się miło i szybko, czyli tak jak być powinno. Może nie jest to literatura najwyższych lotów, ale ja się przy niej całkiem nieźle bawiłam. I co najważniejsze – czytania nie żałuję. 

19 komentarzy:

  1. Czasami taki czytadło jest bardzo potrzebne. Polecę mojej kuzynce, na pewno się jej spodoba.

    OdpowiedzUsuń
  2. Sporo osób wychwala pod niebiosa tę książkę.

    Pomysł świetny, głownie to zachęca mnie do przeczytania książki. Głowna bohatera też wydaje się być ciekawą osóbką. Kai - czyżby nawiązanie do "Królowej Śniegu"? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomysł rzeczywiście świetny, chociaż wykonanie już nie jest takie świetne. Jednak ja na to przymknęłam oko ;P Hmm dobre porównanie, jakoś nie przyszła mi na myśl "Królowa Śniegu" Andersena :) Kto wie, może autorka również się na jego bajkach wzorowała?

      Usuń
  3. A ja byłam w niej zakochana, naprawdę pozytywnie na mnie wpłynęła. Choć teraz patrząc muszę sie zgodzić, że przyszłość była niezbyt rozlegle opisana. Jednak to ten niezwykły pomysł skradł moje serce, pokochałam bohaterów. Wspominam ją niezwykle miło. :)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie - pomysł jest naprawdę świetny i dlatego bardzo miło się czyta :) Chociaż jestem ciekawa jak to wygląda w przypadku 2 części?

      Usuń
  4. Czytałam pierwszy i drugi tom. Autorka rzeczywiście dawkuje niektóre wiadomości. Ja do chwili obecnej nie poznałam tamtego świata, choć tom drugi wyjaśnia trochę więcej. Opowiada historię Czerwonego Kapturka, choć i w tym wypadku autora ciekawie go zmieniła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie pomysł jest fajny, chociaż wykonanie trochę kuleje. Jednak jako książka młodzieżowa jest ok (ja może jestem za bardzo czepialska, ale taka już moja natura :D).

      Usuń
  5. Książkę czytałam. Bardzo mi się podobała :) Teraz poszukuję 2 część. A bardzo fajne rysunki znalazłaś :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Śliczne rysunki. O książce czytałam same dobre opinie, więc tu tylko 6/10. i raczej pomimo minusów przeczytam.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja osobiście bardzo dobrze oceniam książkę, jednak zawsze staram się być ostrożna z ocenami :) A jak masz możliwość to czytaj - książka lekka i przyjemna - miło można spędzić czas. Ja teraz aktualnie szukam 2 części :D

      Usuń
  7. Hm, słyszałam kilka dobrych opinii o tej książce, choć na razie nie palę jakoś szczególnie do jej przeczytania ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja miałam tak samo. Już dawno słyszałam o tej książce, ale jakoś do mnie nie przemawiała. W sumie nie wiem sama dlaczego zaczęłam ją czytać :D

      Usuń
  8. Oceniłam ta samo :) spodziewałam się troszkę więcej. Do tej pory nie sięgnęłam po 2 tom :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tak samo jeszcze nie sięgnęłam po 2 tom. Może kiedyś :)

      Usuń
  9. Czytałam. Książka jest bardzo dobra, ALE czegoś mi w niej brakuje... do dziś nie wiem co to... chyba głębszego uczucia ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książka ewidentnie kierowana jest do młodszych czytelników, więc nawet nie starałam się w niej szukać jakiegoś głębszego dna. To po prostu taka przyjemna historyjka :)

      Usuń
  10. Mam za sobą dwie części tej serii i jestem z nich zadowolona. Świetnie mi się czytało. Ciekawa historia. Fajny w ogóle pomysł na ten cykl. Z przyjemnością sięgnę po następną część :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do lekkości i przyjemności czytania potwierdzam :) Miła odskocznia od cięższych książek. Na razie w planach nie mam 2 części, ale kto wie? Może kiedyś po nią sięgnę :)

      Usuń

Drogi czytelniku!
Jesteś hardkorem jeśli dotarłeś aż tutaj!
A będziesz jeszcze większym, jeśli pozostawisz po sobie jakiś ślad :)