Seria: Spod flagi magii #1
Wydawnictwo: Miasto Książek
Data wydania: 2014
Liczba stron: 219
Format: PDF, EPUB, MOBI
Ocena: 6/10
Czerwiec jest dla mnie najgorszym
okresem i dlatego szukałam jakiejś lekkiej książki żebym za dużo nie musiała
myśleć, ale mogła się przy niej fajnie bawić. I tak w moje ręce wpadł zbiór
opowiadań z diabelską wiedźmą w roli głównej. Malice, gdyż tak nazywa się nasza
delikwentka, nie jest wiedźmą do jakiej przyzwyczaiła nas literatura popularna.
Jednak wiedźmy z założenia nie powinny być słodziutkie, milutkie i kochane, ale
powinny być po prostu wredne. Malice idealnie wpasowała się w ten kanon – jest złośliwa,
niemiła, ale co najważniejsze, jest przy tym bardzo pomysłowa i kreatywna. Jakby
nie było, nie sposób jest z klasą sprawić, że twoja współlokatorka zostanie
uznana za wariatkę. Dla bohaterki nie ma rzeczy niemożliwych, nawet w płataniu
kawałów, ale przy tym jest bardzo samodzielną osóbką. Nie podchodzi do życia na
poważnie i stara się robić wszystko na opak – przeważnie z różnym skutkiem, ale
co najważniejsze - z każdej sytuacji wynosi jakąś lekcję.
Książka napisana jest w formie
opowiadań i każde z nich przedstawia jedną sytuację z życia Malice. Jak sobie
można wyobrazić, bohaterka grzeczną dziewczynką nie jest i nawet nie pretenduje
do takiego miana. Jej przygody są szalone (czy z jej winy czy po prostu z winy
jakiegoś fatum, który nad nią ciąży), ale jedno jest pewne – nie da się jej
zamknąć w utarte schematy. Taka nowość i odskocznia od książek powielanych przez
rzeszę pseudo-pisarzy na całym świecie.
Co mnie najbardziej ujęło w przypadku tej pozycji, to jej tytuł!
Autorka już od początku sugeruje, że w jej książce nie znajdziecie happy endu ani tym bardziej księcia z bajki na białym rumaku (bądź różowym jednorożcu).
Z drugiej strony jest to też zagrożenie, dla nas czytelników, którzy po prostu kochają
trochę bajkowego klimatu i szukają tego w książkach. Jeśli tego oczekujecie od
tej pozycji, to się rozczarujecie. Coś za coś.
Żeby nie słodzić, na koniec
napiszę coś o minusach. Głównie chodzi mi tu o formę – przyznaję, fanką opowiadań nigdy nie
byłam i prawdopodobnie już nią nie będę. Nie znaczy to, że nie doceniam autorów
specjalizujących się w tej formie. W tym przypadku opowiadania były dla mnie za
krótkie i czasami za mało rozbudowanie – miało się wręcz wrażenie, że bohaterce
wszystko przychodzi za łatwo, nie ważne czy walczy z demonami motocyklistami czy
z swoimi profesorami. Pojawił się problem i bohaterka w sekundę potrafiła
znaleźć rozwiązanie bądź sprzymierzeńca. Trochę naciągane. I jeszcze wydanie –
ostatnio zaczęłam znowu wracać do książek papierowych i trochę żałuję, że ta
jest wydana tylko w elektronicznych formatach. Co kto lubi. Chociaż ostatnio
gdzieś mi się w oczy rzuciła statystyka, że nas, czytelników e-booków jest
bardzo malutko u nas w kraju. Takie życie i taki drogi VAT na e-książki. A
okładka taka ładna. Pięknie prezentowałaby się na półce.
Kto powinien zapoznać się z
Malice?
Na pewni ten, kto ma już dość
sztampowych historii z masowej literatury. Nie popadajcie w rutynę i nie czytajcie
wszystko jak leci, tylko dlatego, że jest popularne. Czasami warto się trochę
pośmiać i wyluzować.
Za możliwość przeczytania dziękuję autorce!
PS. Ostatnio na lubimy czytać
wywiązała się dyskusja na temat długości recenzji i przyznaję się bez bicia, że
zaczęłam się sama zastanawiać co jest lepsze – pisać więcej czy może krócej?
Jako osoba cierpiąca na słowotok zawsze lubiłam się rozpisywać – traktowałam to
jako rozliczenie się z autorem. Jednak jestem ciekawa jak to jest u was?
Wolicie pisać epopeje czy może krótko, zwięźle i na temat?
Ja piszę krótko, bo humanistka ze mnie marna i właśnie takie recenzje też wolę czytać. Co do książki to raczej nie przeczytam, bo fanką opowiadań nie jestem.
OdpowiedzUsuńZe mnie humanistka też żadna (chociaż moje studia ekonomiczne ponoć podchodzą pod nauki humanistyczne :D). A co do pisania, to wszystko zależy od weny - albo ją mam albo nie :)
UsuńTeż nie jestem fanką opowiadań, a skoro te są krótkie to mnie to trochę zniechęca...
OdpowiedzUsuńDługość tu jest pojęciem względnym - mają ok. 20 - 30 stron :)
UsuńŁadne zdjęcia dodajesz do swoich postów, naprawdę! Co do książki, może zajrzę, chociaż wolę bardziej rozbudowane opowiadania :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Czasami jakieś ładne zdjęcie wpadnie mi w oko i tym sposobem muszę je wrzucić do posta :) A co do długości, to co kto woli. W tej książce mają ok. 20 - 30 stron.
UsuńTo czy zwięźle, czy krótko zależy od książki, o której się pisze :))
OdpowiedzUsuńNigdy wcześniej nie słyszałam o tej książce :))
W moim przypadku zależy od weny, chociaż czasami można nie mieć co pisać i umiejętnie "lać wodę" (co skutecznie praktykowałam podczas pisania pracy licencjackiej :D)!
UsuńŚliczną grafikę wrzuciłaś *.*
OdpowiedzUsuńUwielbiam zwariowane wiedźmy... niestety również nie przepadam za opowiadaniami.
Demon motocyklista? - co to? coś jak Ghost rider? xD
Dziękuję :D
UsuńA co do książki - zawsze można spróbować czegoś nowego :) Mi się czasami zdarza czytać opowiadania (pozytywnie wspominam opowiadania napisane przez Sapkowskiego).
Dobre porównanie - chociaż ghost rider to nie moja bajka :) U mnie to raczej "synowie anarchii". Jednak wszystkich łączy porządny motor :D
Czytając Twój wpis bohaterka od razu skojarzyła mi się z Wolhą Redną Olgi Gromyko - wychodzi że to ten sam gatunek postaci ;)
OdpowiedzUsuńLubię tego typu lekką literaturę fantasty choć nie wiem, czy nie jest zbyt podobna do wyżej wymienionej. Za opowiadaniami też nie przepadam więc muszę jeszcze przemyśleć tą pozycję.
Niestety nie czytałam serii Olgi Gromyko, więc ciężko mi powiedzieć czy to ten sam typ bohaterki :D
UsuńA co do tej pozycji, to mogę polecić - mi się bardzo miło czytało :)
Nie przepadam za opowiadaniami, więc to raczej nie dla mnie. Co do długości to wiele też zależy od rodzaju książki. Wydaje mi się, że lepiej napisać więcej niż mniej, jednak, gdy ktoś leje przysłowiową wodę to mija się to z celem. Długość tej recenzji jak dla mnie w sam raz :)
OdpowiedzUsuńLanie wody to czasami podstawa, zwłaszcza jeśli chodzi o pracę licencjacką :D
UsuńOpowiadania są szczególnym gatunkiem. Chociaż muszę przyznać, że obecnie opowiadania coraz bardziej do mnie przemawiają! Nawet teraz czytam zbiorek opowiadań "Witajcie w Rosji" i mam w planach bardzo polecaną A. Munro :)
PS. Dziękuję, chociaż staram się pisać krócej, ale czasami po prostu nie wychodzi :D
Cudowna okładka, szkoda, że nie ma wydania papierowego, bo patrzyłabym na nie dłuuugie minuty :D Opowiadania lubię, w sumie jak każdą formę literacką, więc chętnie przeczytam no i pałam miłością do czarownic/wiedźm itp. :D Ja jestem humanistką, przynajmniej teoretycznie(takie liceum skończyłam), wybieram się na studia ekonomiczne, więc trochę inaczej, ale zawsze uwielbiałam pisać i czasem muszę się silnie ograniczać, bo moje recenzje byłyby jak opowiadania haha, a wiem, że czytelnicy nie lubią długich form wypowiedzi pisemnej :D
OdpowiedzUsuńPotwierdzam! Okładka śliczna i aż by się chciało ją położyć na półce :)
UsuńOstatnio też zaczęłam lubić opowiadania - nie wiem jak to się stało, ale bardzo sporadycznie sięgałam po opowiadania, więc postanowiłam teraz to zmienić!
Ja też byłam w klasie humanistycznej, a skończyłam ekonomię i teraz studiuje finanse i rachunkowość, więc coś w tym jest :D
Ja wiem, że jestem może wyjątkiem, ale o wiele bardziej lubię czytać dłuższe recenzje niż takie krótkie. Kwestia gustu i przyzwyczajenia :)
Okładka jak najbardziej na plus. Chętnie sięgnęłabym po ten zbiór opowiadań, ale nie korzystam z czytników, więc jedynie wersja papierowa wchodzi w grę :) Pozdrawiam cieplutko i w wolnej chwili zapraszam do mnie :) ksiazkowa-przystan.blogspot.com
OdpowiedzUsuńJa na szczęście korzystam z czytników, chociaż ostatnio zaczęłam tęsknić za tradycyjnymi, papierowymi książkami :)
UsuńLubię barwne postacie, bo tylko wtedy ma się wrażenie, że książka odżywa i łatwiej jest mi się całkowicie zatopić w książkowej rzeczywistości . Jeśli chodzi o formę to też nie jestem wielka fanką opowiadań, choć powoli zaczynam się do nich przekonywać.
OdpowiedzUsuńCo do Twojego pytania o długość recenzji to jako humanistka zazwyczaj pisze dłuższe recenzje chociaz później mam wrażenie , że mało kto jest w stanie przebrnąć przez całość. Trzeba znaleźć złoty środek i po prostu starać się przekazać wszystko w miarę treściwie
Pozdrawiam :)
Co do barwnych postaci - zgadzam się w 100%. Nie ma nic gorszego niż płaski i nudny bohater :)
UsuńWłaśnie - to jest ten minus długich recenzji - potem nikomu się nie chce czytać :)
"Malice, gdyż tak nazywa się nasza delikwentka, nie jest wiedźmą do jakiej przyzwyczaiła nas literatura popularna. Jednak wiedźmy z założenia nie powinny być słodziutkie, milutkie i kochane, ale powinny być po prostu wredne. Malice idealnie wpasowała się w ten kanon" - to w końcu pasuje do wizerunku, czy też nie, bo już się pogubiłam? Z tego, co wiem, to w literaturze popularnej wiedźmy nie są przedstawiane jako miłe, grzeczne kobiety.
OdpowiedzUsuńZastanawiałam się, czy sięgnąć po tę książkę, ale po przeczytaniu minusów zrezygnowałam, ponieważ wygląda mi to raczej na średnio dobrze napisany zbiór opowiadań dla młodzieży, niż na zakręconą książkę dla kobiet.
Zależy w jakiej literaturze popularnej :) Złe wiedźmy zawsze kojarzyły mi się z romantyzmem i literaturą gotycką, zaś ostatnio raczej jest odwrócenie tej tendencji. Myślę, że winę za to ponoszą książki masowe dla młodzieży. Dlatego czasami fajnie jest przeczytać coś, co nie opiera się na utartych schematach.
UsuńJa z reguły w recenzjach wyszukuję to co mnie najbardziej interesuje, więc postanowiłam pisać schematycznie - czyli to co zwykle szukam w innych recenzjach ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ^^
Ja nawet gdybym chciała pisać schematycznie, to moja ambicja nie pozwoliłaby mi na to :) To jest jedyny minus mojej pisaniny :D
UsuńKsiążka jakoś szczególnie mnie nie przyciąga...
OdpowiedzUsuńCo do recenzji - wszystko zależy od książki. Jeżeli książka jest genialna, nawet 100000 słów to za mało :D