Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 19/03/2014
Liczba stron: 352
Ocena: 6/10
Słowem wstępu …
Ostatnio dużo się u mnie działo. Nagle zostałam samozwańczą
znawczynią historii Polski i II wojny światowej i robiłam za przewodnika dla kilku obcokrajowców. Żeby nie wyjść na ignoranta z małą wiedzą zaczęłam szukać książek, które pomogą mi dowiedzieć się coś więcej. Zupełnie przypadkiem wpadła
mi wtedy w ręce biografia Erica Lomaxa, który miał nieszczęście brać udział w
dosyć krwawych rozgrywkach II wojny światowej. W ramach przebaczenia, zarówno
swoim oprawcom, systemowi i sobie napisał książkę – w której dokonuje ogólnego
rozgrzeszenia i przybliża czytelnikowi realia wojny z Japończykami.
O fabule słów kilka
Eric jest Anglikiem pochodzącym z typowej rodziny. Jego
dzieciństwo było w miarę normalne – nie był może gwiazdą szkoły i
rozpieszczanym maminsynkiem, ale dzięki swojej miłości do pociągów i techniki
zdawał się odnajdywać siłę do przeżycia kolejnych dni. Autor był dosyć
zagubionym dzieckiem i wcale nie ukrywa tego w swojej biografii – szukał zrozumienia
u baptystów, całe dnie przesiadywał przy torach kolejowych, by w końcu wstąpić
do wojska i ruszyć na front. Tym sposobem Eric trafił do Indii, gdzie wojna
była jeszcze mrzonką, a oficerowie czas spędzali na wycieczkach i zwiedzaniu
tego egzotycznego kraju. Los jednak o nim nie zapomniał i autor w końcu trafił
na front. Zobaczył śmierć i zniszczenie. Wtedy nawet nie przypuszczał, że jego
ukochane pociągi doprowadzą go do zguby i do spędzenia ciężkich lat w
japońskiej niewoli.
Bohaterowie
Historia, którą snuje Eric jest straszna, ponieważ przeżył prawdziwe
piekło na ziemi. Był torturowany, podtapiany, bity, głodzony, brutalnie
przesłuchiwany. Z istoty ludzkiej zmienił się w chodzący szkielet. Jednak
zawsze kiełkowała mu w głowie wola buntu i ucieczki. Niestety, kiedy umysł i
ciało jest złamane, ciężko przejść od myśli do czynów. Co mnie najbardziej
dziwiło, to to, że podchodził do wszystkiego na chłodno – zero emocji, zero
strachu czy tęsknoty za rodziną. Dla mnie było to dosyć sztuczne. Może to sprawiło, że czytając tę książkę ciężko
było mi się wczuć w jego przeżycia i naprawdę współczuć. Także jego nienawiść
do Japończyków była … dosyć niewielka. Gdybym ja była na jego miejscu nie wiem
czy potrafiłabym od tak wybaczyć swoim prześladowcom. Jednak z drugiej strony
to przebaczenie odbierałam także jako wybaczenie sobie tej powojennej
znieczulicy i problemów psychicznych, które zniszczyły jego rodzinę.
Czytać czy nie czytać oto jest pytanie!
Dziwna była ta książka. Na pewno pokazywała okrucieństwo Japończyków
podczas II wojny światowej, ale podkreślała też, że atak USA na
Hiroszimę i Nagasaki wcale taki „humanitarny” nie był. Z drugiej strony
porównując wojnę na tym drugim końcu świata, z tym co się działo w Polsce
powstaje wielka przepaść nie do przekroczenia. Oczywistym jest, że autor
przeszedł przez piekło i mimo upływu 60 lat dalej te wspomnienia są bolesne i
trudne do zaakceptowania. Pewnie dlatego jego powieść jest taka … delikatna.
Jeśli jednak Eric naprawdę wybaczył swoim oprawcom to należą mu się wielkie
brawa. Ja mimo, że jestem wychowana w religii katolickiej, gdzie wybaczenie
jest podstawą pogodzenia się z Bogiem, nie wiem czy byłabym w stanie dać go
swoim oprawcom. Dlatego to od was zależy czy chcecie poznać jego historię czy
nie. Ja osobiście czytałam bardziej dopracowane wspomnienia, ale też kategorycznie nie
przekreślam tych. Każde wspomnienie jest ważne i istotne. Każde niesie w sobie
olbrzymie ładunki emocji. I cieszę się, że autor mimo wszystko postanowił spisać swoje koszmary. Takie książki pokazują w pełnej okazałości okrucieństwo i całkowity bezsens wojny.
Justyna
Zamiast po książkę, sięgnę raczej po film. :-)
OdpowiedzUsuńJa akurat filmu nie oglądałam :)
UsuńJa jednak chciałabym przeczytać :)
OdpowiedzUsuńKsiążka nie jest zła - musisz sama się o tym przekonać!
UsuńMało wiem na temat konfliktu USA - Japonia, dlatego z czystej ciekawości sięgnę.
OdpowiedzUsuńTutaj raczej jest o konflikcie Japonia - Wielka Brytania (Australia). USA pojawia się tylko gdzieś tam w tle jeśli chodzi o bomby i Pearl Harbor.
UsuńDałam tej książce taką samą ocenę. Spodziewałam się czegoś lepszego, ale z drugiej strony opisy tortur były przejmujące, więc dałam 6/10...
OdpowiedzUsuńhttp://pasion-libros.blogspot.com/
Dokładnie. Czytałam lepsze książki o II wojnie światowej. Ta nie jest zła, ale na pewno nie będę o niej więcej pamiętać!
UsuńCiężkie są takie książki ale warto po nie sięgać. Będę miałą na uwadze.
OdpowiedzUsuńCiężkie, oj ciężkie. Ale czasami zdarza mi się takie czytać!
Usuń