Data wydania: 21/05/2014
Liczba stron: 432
Ocena: 9/10
Podróże! Uwielbiam, kocham i nienawidzę. Dlaczego?
Najchętniej rzuciłabym wszystko, spakowała plecak i ruszyła w świat. Jednak
zawsze coś stoi mi na drodze – studia, brak pieniędzy, rodzina i co
najważniejsze – STRACH! I to nawet nie jest strach przed sytuacją polityczną
krajów, które mnie pociągają, ale strach, który gnieździ się gdzieś w mojej
głowie. Typu – jestem dziewczyną, a więc ktoś mnie okradnie, porwie, pobije,
skończą się pieniądze, nie dogadam się z ludnością lokalną. Ale też pojawiają
się obawy związane z pewnym standardem życia, a więc tęsknota za codziennym
prysznicem, suszarką i wygodnym łóżkiem.
Wiecie co? Czytając „Autostopem przez życie” płakałam. Co
najsmutniejsze, tylko nad moją własną słabością! Wiem jak to brzmi – nie każdy
jest urodzonym podróżnikiem, ale dla mnie to synonim niczym nie skrępowanej
wolności. To także możliwość, by zobaczyć trochę świata, tak jakże innego od
naszej Polski. Przyznaję się, że strasznie zazdrościłam autorowi jego podróży,
ale z drugiej strony cieszyłam się, że mogłam od tak innej strony poczytać o
dosyć egzotycznych dla mnie krajach.
O Przemysławie Skokowskim usłyszałam zupełnie przypadkowo.
Tak się jakoś złożyło, że w czerwcu tego roku był w Krakowie i miał spotkanie z
podróżnikami. Niestety nie udało mi się na nie dotrzeć. Potem w sierpniu wpadłam na jego blog – akurat planowałam autostopowe
wakacje i szukałam inspiracji i praktycznych wskazówek. Z wakacji jak zwykle
nic nie wyszło, a ja o blogu zapomniałam. Do czasu, jak we wrześniu dziwnym zbiegiem okoliczności wpadła mi w ręce jego książka, w której zapisał swoją wspaniałą
podróż z Gdańska przez Rosję, Kazachstan, Kirgistan, Chiny, Laos, Tajlandię i
Birmę. Co było najpiękniejsze, to towarzyszył mu szczytny cel i zarazem cudowna
inicjatywa „Postcards from Europe”. W skrócie – odwiedzał sierocińce na końcu
świata i wręczał dzieciakom pocztówki od wolontariuszy. Małe gesty, ale
sprawiały wielką radość, zwłaszcza jak adresaci postanowili kontynuować
znajomości z dziećmi.
Tak naprawdę „Autostopem przez życie” to książka o walce z
własnymi słabościami i przekraczaniu granic kulturowych, gdzie podróż staje się
metaforą życia, pozwalającej pogodzić się z Bogiem i z ludźmi. Nasz świat jest
już tak skonstruowany, że drobne gesty życzliwości nie są zbyt popularne.
Jednak aż się w głowie nie mieści, że na Wschodzie ludzie bezinteresownie
zapraszali Przemka do domu, gościli go specjałami własnej kuchni, zapraszali na
obiady i nie oczekiwali niczego w zamian. Dzięki temu uważam, że jest jeszcze
dla ludzi nadzieja, żeby porzucili swoje skorupy i wyszli naprzeciwko drugiemu
człowiekowi. Sama jestem wolontariuszką w jednej z dosyć znanych organizacji
pozarządowych i tydzień temu ze znajomymi zastanawialiśmy się, czy kiedyś ta
dobroć i pomoc jaką okazujemy innym do nas wróci? Świata nie zmienimy, nawet
jeśli bardzo byśmy chcieli, ale to, że działamy, daje nam radość i to jest
najważniejsze. A karma niech się schowa. Co ma być to będzie i tego będę się trzymać.
Jedyny minus książki, ale nie tak bardzo znaczący to język –
widać, że autor jest blogerem i czyta się szybko i przyjemnie. Od czasu do
czasu wrzuci do swoich przemyśleń trochę historii, polityki, religii i ogólnych
informacji o krajach. Jednak z czasem ten język po prostu nuży, poprzez dosyć
nagminne stosowanie powtórzeń. Na moje oko pasowałoby zastosować trochę więcej
synonimów i już bym się nie czepiała. Ważne, że to tylko mały szczególik, który
nie przeszkadza w czytaniu tej relacji. Smaczku także dodają piękne zdjęcia!
Szkoda tylko, że było ich tak mało, ale na szczęście na blogu jest pełna
fotorelacja z tych intensywnych 3 miesięcy.
Od siebie mogę tylko jedno napisać – bardzo polecam. Po
takich książkach chce się żyć i chce się podróżować. Dla mnie to była niczym
przebudzenie po zimowym śnie. Dlatego postanowiłam pomagać jak mogę podróżnikom
i angażować się w różne projekty – a to spotkać się z couchsurferami w Krakowie
i pokazywać im miasto, wziąć udział w Postcrossingu – idea podobna do tej, jaka
przyświecała Przemkowi, a więc wysyłanie pocztówek do ludzi z całego świata i
najważniejsze - wymarzone autostopowe wakacje. Jestem na etapie planowania i
szukania w sobie siły i motywacji. Może nie będzie to wymarzona podróż do
krajów arabskich (chociaż jej nie wykluczam), ale na początek coś prostszego,
czyli Bałkany. I jak tu nie mówić, że książki życia nie zmieniają?
Justyna
Źródło: http://autostopem-przez-zycie.pl/ Od góry Rosja, autor w Chinach, Birma, Laos i Tajlandia.
Mam dokładnie tak samo jak Ty! Ale chyba przed podróżami nie tyle araliżuje mnie strach co brak środków czyli pieniędzy. Fantastyczna książka i recenzja!
OdpowiedzUsuńNiestety niby się mówi, że bez kasy też można podróżować, ale to nieprawda. Chyba że ktoś woli głodować :)
UsuńJa również uwielbiam podróże, no ale wiadomo.. kasy brak, więc zwiedzam tylko tam gdzie mogę, głównie najbliższe miejsca, a wolny czas spędzam z książkami podróżniczymi, żeby chociaż trochę się pocieszyć :) ,,Autostopem przez życie" jeszcze nie czytałam, ale chętnie to zmienię.
OdpowiedzUsuńPolecam :) Jako przyjemną alternatywę, która trochę ratuje portfel polecam couchsurfing - można kogoś fajnego poznać i jeszcze nocować na darmoszkę. Po raz pierwszy się bałam, a teraz to już nie wyobrażam sobie podróży w inny sposób.
UsuńUwielbiam książki podróżnicze - to takie poznawanie egzotycznych krajów przy siedzeniu we własnym fotelu ;) A ta książka zwróciła moją uwagę już na samym początku, gdy zaczęłam czytać Twoją recenzję :)
OdpowiedzUsuńI mam tak samo jak Ty - też chciałabym gdzieś pojechać, ale z drugiej strony się boję. Boję się nawet tego, że wyjdzie ze mnie taki "mieszczuch", który nie może obejść się bez wygód ;)
Ja też się obawiałam, że na zawsze zostanę mieszczuchem :) Szkołą życia dla mnie był Woodstock - bez łóżka, bez ciepłego prysznica, bez suszarki. Ciekawe doświadczenie, ale pokazało mi, że można przeżyć bez tych rzeczy :)
Usuńkocham podróże! Choć nigdy nie planowałam podróży autostopem, jakoś przeraża mnie wizja braku łóżka i łazienki :c
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, zwariowana książkoholiczka
Ja też nie podróżowałam autostopem, ale coraz bardziej mnie do tego ciągnie :)
Usuńheh, to może razem się wybierzemy :)
UsuńZapraszam do Krakowa, zawsze możemy się gdzieś zgadać i ruszyć w nieznane :)
Usuńja również uwielbiam podróże, choć często boję się wyjeżdżać za granicę. :)
OdpowiedzUsuńi mimo, że jak wiadomo następuje to w wakacje, a przede wszystkim z rodziną obawiam się języków.
że nie będę w stanie się z nikim dogadać. :)
także taka książka jest naprawdę intrygująca, a autor nawet jeszcze bardziej. :)
Ja już na szczęście języków się nie boję, a to dzięki temu, że pracuje z osobami anglojęzycznymi i pasuje mi się jakoś z nimi dogadać :) Może gdybym spotkała na swojej drodze rodowitego anglika zapomniałabym jak się mówi po angielsku, ale do odważnych świat należy!
UsuńWłaśnie czytam książkę biograficzną o chłopaku, który porzucił wszystko dla podróży i wolności. Mimo, że umarł, podziwiam go, że sam dał radę tyle poświęcić i znieść. Bardzo mi się podoba, więc tą też z chęcią przeczytam.
OdpowiedzUsuńCzyżby to było "Wszystko za życie"? Ja uwielbiam takie klimaty, ale mój strach ma naprawdę wielkie oczy :) Na razie wycieczkuję po Krakowie, a kiedyś może ruszę dalej :D
UsuńStrach czytać, jeszcze wylecę z mieszkania i ruszę w nieznaną podróż autostopem. :D
OdpowiedzUsuńJuż taki urok jest w tych książkach :)
UsuńKsiążka musi być ciekawa, mam ochotę ją przeczytać. :-)
OdpowiedzUsuńPolecam!
UsuńWłaśnie też jestem po lekturze, byłam ciekawa jak inni ją odebrali i widzę, że tak samo pozytywnie :) Ja też niestety należy do tych strachnisiów którzy przymierzają się co roku do przygody i zawsze nic z tego nie wychodzi. Ale w te wakacje zrobiłam mały postęp. Wybrałam się z aplikacją Yanosik Autostop z Gdańska do Wrocławia! Z aplikacją czułam się pewniej, bo wiem że wiozą mnie kierowcy zarejestrowani w systemie. Pierwsze koty za płoty, następnym razem będzie tylko lepiej :)
OdpowiedzUsuńAle zazdroszczę! Nawet nie wiedziałam, że jest taka apka! I wiadomo - lepiej jechać ze sprawdzonymi kierowcami :)
Usuń