Seria: Wilk z Wall Street #1
Wydawnictwo: Świat Książki
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 512
Ocena: 8/10
Poznajcie Jordana Belforta, młodego milionera,
pełnego aspiracji brokera szastającego pieniędzmi na prawo i lewo. Pokaże wam
na czym polega amerykański sen i uchyli rąbka tajemnicy jak łatwo można
manipulować ludźmi. Wpadniecie w sam środek
narkotykowych odlotów, dowiecie się ile rodzajów używek może tolerować ludzkie
ciało. Przy okazji uśmiechniecie się dyskretnie czytając co bardziej szalone
akcje Pana Wilka. Jeśli sądzicie, że jest to grzeczna książka, to się mylicie.
Droga do piekła wybrukowana jest przecież dolarami.
Myślę,
że ta historia jest wam mniej więcej znana. Ja sama najpierw miałam przyjemność
oglądnąć ciekawą (chociaż nieprawdopodobnie długą) ekranizację. Nie żałuję,
ponieważ dzięki temu mogłam zapoznać się z szalenie interesującym portretem
psychologicznym „szaleńca”. Jednak szaleństwo Jordana ma głębsze dno. Jest człowiekiem
inteligentnym, posiadającym niesamowitą perswazję i siłę przebicia. Chciałoby
się powiedzieć – geniusz. Jednak ta łatwość w osiąganiu wszystkiego niskim
kosztem sprawia, że życie staje się nudne i niekompletne. Gdzie jest przygoda?
Dreszczyk emocji? Na co komu armia służących, luksusowe samochody, olbrzymie
jachty kiedy życie staje się po prostu nudne? Jordan w ten sposób osiąga
kolejne dna upijając się do nieprzytomności drogimi alkoholami, przegrywając miliony
dolarów w Vegas, zaliczając kolejne fazy mrowienia, bełkotania, ślinienia i
amnezji przy pochłanianiu tysięcy cytrynek i innych wymyślnych narkotyków i lekarstw.
Życie (przez duże Ż) jest nudne jeśli po piętach nie depczą funkcjonariusze FBI
czy SEC (Amerykańskiej Komisji Papierów Wartościowych i Giełd). Żeby żyć trzeba
koniecznie Żyć (oczywiście przez duże Ż)!
Jak
sam autor przyznaje, był nastolatkiem w ciele dorosłego. Niedojrzałym do
podejmowania poważnych decyzji, stawiającym własną zabawę na pierwszym miejscu.
Ta spirala coraz bardziej go pogrążała, doprowadzając do tragicznego końca. Jednak
Jordan niczym kot, zawsze spadał na cztery łapy i z wdziękiem udawało mu się wyjść
ze wszystkich, nawet najgorszych, kłopotów. Mógł przeżyć więzienie, odwyk, a nawet
sztorm i się z tego śmiać. Pogratulować można nastawienia do życia, a skrzywić
z powodu jego głupoty.
Jordan
dosyć krytycznie po latach odnosi się do swojej młodości – książka stanowi jego
spowiedź, próbę wytłumaczenia się z grzechów. Nie obciąża nikogo tymi
przewinieniami, sam bije się w pierś i mówi, że to tylko jego wina. Wina obciążona
problemami zbyt wielkiej władzy, zbyt wielu pieniędzy, zbyt wielu pokus czyhających
na niego na świecie. To przecież nie była jego wina, że miał więcej pieniędzy niż
mógł wydać ;)
Czy
warto czytać tę niegrzeczną i szaloną książkę? Jak najbardziej warto!
Pamiętajcie – pieniądz nigdy nie śpi. Świat Wall Street jest brudny i
skorumpowany, ale jakże wciągający. Jako początkująca ekonomistka historię
traktowałam wręcz jako podręcznik do gry na giełdzie. Jednak małe ostrzeżenie
ode mnie – bez minimalnej znajomości rynku papierów wartościowych, instrumentów
i finansów książka może być zbyt niezrozumiała. Jordan nie bawi się w
wyjaśnienia - albo wiesz o co mu chodzi, albo szukasz definicji u wujka Google.
Niech to was jednak nie zrazi! W życiu chodzi przecież o pokonywanie przeszkód!
Troszke mnie przeraziłaś koniecznością poznania zagadnień giełdowych, ale wujek Google nigdy nie śpi ;) Twoje argumenty mnie przekonują ;)
OdpowiedzUsuńDla mnie to była taka przyjemna powtórka po egzaminach! Chociaż nie przeczę, że dla nieobytych w temacie może czasami być zbyt naukowo, ale jak pisałam wujek Google zawsze pomoże.
UsuńChyba obejrzę film. :))
OdpowiedzUsuńFilm bardzo polecam. Ale obiektywnie patrząc na książkę i na film, wybieram książkę! Film trochę za długi i trochę przekręca wydarzenia, jednak dla DiCaprio i Scorsese warto się poświęcić na te 3 godziny ;)
UsuńCzytałam książkę i oglądałam film. Zdecydowanie wole książkę, w filmie za dużo seksu i narkotyków (aczkolwiek wiem, że tak w końcu to wyglądało w tamtym świecie...).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :)
Co do filmu to się zgadzam - trochę przejaskrawiony, chociaż książka filmowi niczym w tym polu nie ustępuje!
UsuńNajpierw przeczytam książkę, a potem obejrzę film. Koniecznie.
OdpowiedzUsuńI tak trzymać! Książka o niebo lepsza, chociaż mam słabość do Martina Scorsese, więc film również przypadł mi do gustu!
UsuńKsiążkę mam w planach, tak samo jak film :) Nie wiem jeszcze w jakiej kolejności. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Ja na pewno mam w planie drugą część książki :)
Usuńmuszę powiedzieć, że film mnie ujął. :)
OdpowiedzUsuńz chęcią przeczytam tą książkę :)
lustrzananadzieja.blogspot.com
Mnie też film ujął, ale znam też takich, którzy na nim spali :)
UsuńWłaśnie rozpoczynam lekturę, mam nadzieję, że mi się spodoba :)
OdpowiedzUsuń