sobota, 1 listopada 2014

Niepokojąco piękny świat Innych - "Morderstwo wron" Anne Bishop

Tytuł oryginału: Murder of Crows
Seria: Inni #2
Wydawnictwo: Initium
Data wydania: 21/05/2014
Liczba stron: 432


Ocena: 8/10

Słowem wstępu …

Po przeczytaniu „Pisane szkarłatem” nie mogłam tak po prostu machnąć ręką i bez ceregieli porzucić całą serię! Autorka ma niezłą wyobraźnię i prezentuje bardzo ciekawy warsztat pisarski. Wisienką na torcie jest skomplikowana i wielowątkowa fabuła oraz jeszcze bardziej rozbudowani bohaterowie. Cudownie było wrócić do Lakeside i Dziedzińca, by znowu przeżywać przygody wieszczki krwi – Meg Corbyn, pana na włościach, czyli Simona Wilczą Straż, ludzkich „psiapsiółek” Meg, futrzastych kompanów z Wilczo/Wronio/Niedźwiedzio/Kojociej straży i ludzkiej, ale coraz bardziej pro-Innej policji. Autorka tym razem nie zawodzi i tworzy jeszcze bardziej mroczny i brutalny świat Thaisii.

O fabule słów kilka

Po niepokojących wydarzeniach na jakich skończyła się pierwsza część wydaje się, że w Lakeside w końcu zapanował spokój. Nic bardziej mylnego. Spokój jest tylko ułudą, a prawdziwi wrogowie powoli zakasują rękawy i planują jakby tu podbić trochę świata i przy okazji jak najbardziej zaszkodzić swoim przeciwnikom. Tym razem jak sugeruje tytuł na pierwszy ogień idą Wrony, które stają się celem ataków kilku bojówkarzy i niesfornych nastolatków. Wszystko jest jednak wynikiem rosnącego w siłę i popularność ruchu Ludzie Przede i Nade Wszystko (LPNW). Jednym słowem – szykuje się wojna o to kto będzie silniejszy, ale też i sprytniejszy! Nasza bohaterka Meg ma więc wielkie i podniosłe zadanie – wieszczy i stara się jak najbardziej ratować przyszłość świata, by nie skończył się jedną wielką zagładą.

Bohaterowie

Uwielbiam autorkę, ponieważ stworzyła cudownych i niebanalnych bohaterów, którzy ewoluują nie tylko jako jednostki, ale także jako całe społeczności. Inni i chodzące imiona, czyli ludzie mają w pamięci lata upokorzeń, wojen i walki o dominację. To co Innym wychodzi lepiej, nie podoba się ludziom i odwrotnie. Nie można tego naprawić jednym pstryknięciem palca. Jednak pierwsze kroki zostały poczynione – ludzie stają się powoli akceptowani przez Innych i zaczynają z nimi pracować. Z kolei rodzima rasa, czyli terra indigena uczy się ludzkich zwyczajów, nawet nie po to żeby upolować dobre mięsko, ale żeby lepiej zrozumieć tą drugą rasę. Także stosunki między Meg i Simonem coraz bardziej się zmieniają. Powoli zaczynają zachowywać się jak stare, dobre małżeństwo. Jednak ani jedno ani drugie nie jest jeszcze dojrzałe, by:
a)    przyznać, że już dawno wyszli poza przyjacielskie relacje,
b)    opanować zazdrość,
c)    porozmawiać jak dwoje dorosłych ludzi.
Z drugiej strony te ich podchody są słodkie i niewinne! Dlatego bardzo im kibicuję, chociaż wiem, że jeszcze czeka ich długa droga zanim za zawsze skreślą dzielące ich konwenanse.

Czytać czy nie czytać oto jest pytanie


Myślę, że moja ocena już sama z siebie sugeruje odpowiedź na to pytanie ;) Jest to obowiązkowa pozycja dla fanów autorki i dla osób, które zostały tak jak ja oczarowane pierwszą częścią. Nie ma tutaj nachalnego romansu, supergłupiej bohaterki (ewentualnie bohatera), nikt do nikogo nie mizdrzy się przez zdecydowanie większą liczbę stron, czarny charakter jest naprawdę czarny + cierpi na niesamowitą manię wielkości, brutalność jest kontrolowana, tak jak cały świat stworzony przez Anne Bishop. Teraz pozostaje mi tylko czekać na kolejną – trzecią już część i mieć malutki promyczek nadziei, że powieść zostanie szybko przetłumaczona i wydana w naszym pięknym, ale obecnie zimnym kraju!

Justyna

8 komentarzy:

  1. Nie jestem fanką autorki. Jeszcze. Muszę sięgnąć po pierwszy tom :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie byłam. Jej wcześniejsza seria była jakaś dziwna, ale tą już się fajnie czyta :)

      Usuń
  2. Bardzo podoba mi się ta seria. Czytałam oba tomy i z niecierpliwością czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tej serii jeszcze nie czytałam, ale przemawia do mnie twórczość autorki. Serię Czarne kamienie pochłonęłam momentalnie, lecz pierwszy tom cyklu Efemera mniej mi się podobał. Kolejne jeszcze przede mną.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi akurat "Czarne kamienie" zupełnie nie podeszły :( Za to z tą serią na szczęście jest inaczej!

      Usuń
  4. Nie czytałam tej serii. Ale jestem bardzo zachęcona Twoją opinią :)

    http://indywidualnaa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Drogi czytelniku!
Jesteś hardkorem jeśli dotarłeś aż tutaj!
A będziesz jeszcze większym, jeśli pozostawisz po sobie jakiś ślad :)