Autor: Jacek Komuda
Seria: Orły na Kremlu #1
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 05/08/2011
Liczba stron: 488
Cena: 39,90 PLN
Ocena: 7/10
Nasza polska szlachecka. Jedyna w swoim rodzaju epoka pełna
brawury i często zakrapianej winem i miodem odwagi. Miłości do Ojczyzny, tej
wielkiej Mateczki, która przygarnie każdego, kto za nią przelewa krew
nieprzyjaciela, pot współtowarzyszy i łzy ukochanych. Wiary w Ideały i Wartości
wysysane z mlekiem matki i ćwiczone silną ręką ojca. Nadziei w odzyskanie Siłę Szlacheckiego Stanu i odbudowania Nowej Rzeczypospolitej na gruzach
nieprzyjacielskich twierdz. Barwność tych czasów odkrył już Sienkiewicz, który
kreował gorącokrwistych sarmatów wymachujących swoją szabelką, ratujących
królów, zabawiających omdlewające niewiasty i zawstydzających kompanów swoją
miłością do mocniejszych trunków i stanu permanentnego upojenia.
Ten wstęp powinien dać wam obraz czasów w jakich dzieje się
akcja „Samozwańca”. Polska XVII wieku jest widmem, wspomnieniem dawnej swojej
świetności zbudowanej przez Kazimierza Wielkiego, wywalczonej przez Władysława
Jagiełłę i Jana III Sobieskiego. Nowy król elekcyjny – Szwed Zygmunt III Waza
nie ma polotu swoich poprzedników, co rusz angażuje się w nową wojnę, czy to z
Kozakami, Szwedami i Rosjanami. W wolnym czasie urządza bale, pije na umór i walczy
ze szlachcicami. Lada chwila wybuchnie rokosz (zbrojne wystąpienie szlachty
przeciw władzy), gdy zaraz za granicą, na Rusi, panoszy się groźny pseudo-car
Borys Godunow. Odpowiedzią na modlitwy króla i Polaków zdaje się być Dymitr
zwany Samozwańcem, domniemany syn wcześniejszego cara Iwana IV Groźnego. Postanawia
strącić czapkę Monomacha (insygnium władzy) swojego wroga Borysa, zostać
ukochanym carem poszkodowanego chłopstwa rosyjskiego, nawrócić Ruś na
chrześcijaństwo i podpisać pokój z Polską. Tym sposobem rozpoczyna się
Dymitriada, wielka wyprawa wspierana przez Polaków w celu podbicia Moskwy i
osadzenia Samozwańca na tronie.
Jednakże to nie Dymitr, dziarski chłopak zaślepiony rządzą zemsty
jest głównym bohaterem powieści Komudy. Jest nim nie kto inny jak polski szlachcic,
doświadczony w boju o Inflanty, Jacek Dydyński. Z dumą nosi skrzydła husarskie, dotrzymuje
towarzystwa kobietom, wszczyna pijackie burdy, mocniejsze trunki stanowią podstawę jego diety, nie grzeszy rozumem, wszędzie szuka zwady, w każdym widzi wroga
nie ukrywając przy tym wielkiej pogardy dla Moskali. Wybuchowy charakter Jacka
idealnie pokazuje stereotyp polskiego szlachcica wierzącego, że jest ponad
każdą władzą i uczącego jak należy żyć ponad stan. Los mu jednak wyjątkowo
nie sprzyja, umiera ojciec, brat chce się go pozbyć, a ze spadku po ojcu dostanie przysłowiową figę z makiem, chyba że odszuka swojego zaginionego wuja. Jest
tylko jeden problem - od wielu lat o wuju nikt nie słyszał, a ostatni raz widziany był
żywy w Moskwie. Jacek musi się ukorzyć przez Dymitrem, którego uratował z rąk
porywaczy, przyrzec swoją służbę i ruszyć na podbicie Rosji w samobójczej wręcz misji.
W książce najbardziej podoba mi się styl w jakim jest napisana, gdyż
Komuda idealnie przedstawił Polskę początku XVII wieku. Jest głośno, jest niebezpiecznie
i jest patriotycznie. Szlachta jest nieprzewidywalna, Dymitr szalony, a
największe interesy załatwia się w karczmie przy mocniejszym trunku. Bohaterowie
są targani przez własne marzenia i ideały, widzą jedyne rozwiązanie w postaci
pokazania kto jest silniejszy i … bardziej szalony. Autor wyciąga jednak
pomocną dłoń do czytelnika, któremu te czasy, jak i historia Polski mogą być obce.
Nie oszukujmy się, gdyż nie każdy z nas był orłem z historii. Dlatego mamy
mnóstwo ciekawostek, przypisów dotykających takich spraw jak uzbrojenie, życie
codzienne, miłostki, śmieszne anegdotki. Dodatkowo liźniemy trochę rosyjskiego i
zobaczymy, że konflikt na linii Polska – Rosja ma o wiele głębsze podłoże niż
nam się wydaje.
„Samozwaniec” jest wyjątkowo dobrym wprowadzeniem do tej
czterotomowej serii. Książkę historyczną lepiej sobie wymarzyć niż napisać,
jednak Jacek Komuda pokazuje, że ma lekkie pióro jeśli chodzi o bycie
kronikarzem Polski szlacheckiej. A to już coś, zwłaszcza dla fanów Trylogii Sienkiewicza,
którzy tęsknią za niepokornym Kmicicem czy odważnym Panem Wołodyjowskim, którzy
sami stanowili ostatni bastion obrony polskości. Teraz to słowo, jak ostatnio zostało
zauważone, wymarło, a znaczenie zostało sprofanowane i zapomniane. Dlatego miło
jest poczuć co to znaczy Polska, pomarzyć o patriotyzmie i dalej się martwić co zrobi nieprzewidywalna Rosja.
Justyna
Ilustracje od góry: (1) Dymitr Samozwaniec, (2) polska husaria - XVII wiek, (3) Dymitr Samozwaniec przysięga Zygmuntowi III Wazie, że wprowadzi katolicyzm w Rosji, (4) kadr z filmu Potop, reż. J. Hoffman, 1974.
Przeczytałam niedawno książkę historyczną o podobnej tematyce. Tylko akcja miała miejsce w bardziej odległych czasach - ,,Korona śniegu i krwi". Powinna Ci się spodobać.
OdpowiedzUsuńCzytałam "Koronę" świetna książka :) Teraz na półce leży u mnie 2 część - niestety czasu brak na czytanie :(
Usuńraczej nie dla mnie. :)
OdpowiedzUsuńKolejna książka, która została dopisana do mojej listy "do przeczytania" :)
OdpowiedzUsuńPolecam :) Ja po sesji planuję w bibliotece upolować tom 2 :)
UsuńNie znam twórczości tego autora, ale pamiętam, że jakiś czas temu czytałam z nim wywiad i muszę przyznać, że jako człowiek zrobił na mnie niezwykle pozytywne wrażenie :)
OdpowiedzUsuńJa akurat co jakiś czas lubię sięgać po polskich autorów :)
UsuńOstatnio lubię taką fantastykę ;)
OdpowiedzUsuń"Polska XVII wieku jest widmem, wspomnieniem dawnej swojej świetności zbudowanej przez Kazimierza Wielkiego, wywalczonej przez Władysława Jagiełłę i Jana III Sobieskiego. Nowy król elekcyjny – Szwed Zygmunt III Waza"
OdpowiedzUsuńEkhmmm... ekhmm... pała z historii.