niedziela, 7 września 2014

Japonia wielu kontrastów - "Tysiąc jesieni Jacoba de Zoeta" David Mitchell

Tytuł oryginału: The Thousand Autumns of Jacob de Zoet
Wydawnictwo: Mag
Data wydania: 06/11/2013
Liczba stron: 624


Ocena: 9/10

Japonia. Kraj kwitnącej wiśni i wschodzącego słońca. Kolebka samurajów i gejsz. Miejsce wytwarzania katan i szycia kimon. Kraj tajemniczy i odizolowany od reszty światy. Pełen legend i podań. Obfity w świątynie i herbaciarnie. Posiadający olbrzymi bagaż doświadczeń i krwawej historii. Japonia intryguje. Nie tylko mnie, ale tysiące ludzi na całym świecie. Chciałabym napisać, że Japonia jest jedyna w swoim rodzaju. To prawda, ale i jednocześnie kłamstwo. Każdy kraj jest perełką, ale też każdy kraj jest kalką innych państw narzuconych przez społeczeństwo i wszędobylskie prądy kulturowe. Jednak nie zmienia to faktu, że książki o krajach azjatyckich mogę czytać zawsze i wszędzie. W tym tkwi cała magia Orientu.


Akcja książki dzieje się na przełomie wieku XVIII i XIX. Jest to okres wielkich zmian w porządku świata. Prym wiodą kraje Niderlandzkie, w tym Holandia, które są morskimi mocarstwami podbijającymi Afrykę, Azję i Amerykę. Jednakże powoli zaczyna odbudowywać się potęga wysp Brytyjskich, które zaczęły mocno cierpieć po uzyskaniu przez Stany Zjednoczone niepodległości - w skrócie ich amerykańskie kolonie się zbuntowały przeciwko jarzmu niewolniczej pracy na rzecz zbyt kapitalistycznej Europy. W Francji pierwsze tryumfy zaczyna odnosić trzydziestoletni Napoleon Bonaparte. Zaś Polska na blisko 123 lata powoli znikła z map Europy, stając się częścią Rosji, Austrii i Prus. W obliczu tych rewolucji zadziwia wręcz marazm i japońska niechęć do zmian jakim patronuje cały świat.


Wszystko zaczyna się zwyczajnie jak na XVIII wieczną terytorialną ekspansję przystało. Holenderscy urzędnicy, w tym kancelista Jacob de Zoet trafiają na Dejimę, holenderską faktorię położoną niedaleko Nagasaki. Ich celem jest zniszczenie korupcji, zwiększenie zysków Wschodnioindyjskiej Kompanii Handlowej, poprawienie stosunków z szogunem Japonii, wypielenie chwastów i sprzedawczyków. Jednym słowem – misja wcale sielankowa nie była. Pokój między Japonią a Holandią był kruchy, jedno nieopaczne słowo mogło mu zaszkodzić. Można powiedzieć, że był to taki kolos na glinianych nogach. Może Europejczycy byli bogami handlu, jednak to szogun trzymał ich na smyczy i nie pozwalał im zbytnio wykazywać się  inicjatywą, by przypadkiem nie podburzyć uzależnionego społeczeństwa.

Japonia tego czasu była państwem – miastem pod wodzą ichniejszego "boga" – szoguna. On sam był prawem, a jego słowo świętością. Jednym ruchem ręki i pociągnięciem pióra uzależnił od siebie poddanych, zabronił nauki języków obcych i co najgorsze, zamknął granice. Każda ucieczka karana była śmiercią. Nie przewidział jednego zagrożenia, a mianowicie ciągle postępującej globalizacji. Holendrzy zapewniali import i eksport, napływ kapitału i inwestycji na Dejimę i Nagasaki. Razem z nimi przyżeglował obcy język, obca religia, styl życia, ubiór, a nawet nauka i medycyna! Mitchell prezentuje te przemiany jako nieubłagany upływ czasu, który neguje wszystkie wierzenia ciemnego ludu i daje im malutkie światełko nadziei na rozwój.

W „Tysiącu jesieni…” tak naprawdę nie ma jednego głównego bohatera. Autor kreuje wiele postaci, a każda z nich ma do odegrania jakąś mniejszą lub większą misję w życiu. Jednym z nich jest Jacob de Zoet, młodziutki chłopak, który emigruje w poszukiwaniu pracy. Wszystko po to, by poślubić ukochaną dziewczynę. Nawet nie przypuszcza, że zostanie ostatnim ze sprawiedliwych ludzi, którzy nie sprzeniewierzyli się idei bogactwa i profitów. Wie, że nie należy do Japonii, ale jest na tyle światłym człowiekiem, że stara się jak najwięcej czerpać z tego zderzenia obcych kultur. Dzięki niemu poznajemy Orito, młodą kobietę, akuszerkę, której życiową misją jest ratowanie ludzi wierzących w zabobony i „magię” uzdrowicieli. Razem z Orito trafimy do najmroczniejszego klasztoru, gdzie na własne oczy możemy zobaczyć japońskie zacofanie.


Ta historia jest tak wielowątkowa, że nie sposób wszystko poruszyć i o wszystkim napisać. Niestety. Jednakże to pokazuje kunszt autora i jego rozległą wiedzę. W książce spotkamy się z wieloma personami, zarówno dobrymi, jak i złymi, poznamy trochę medycyny XVIII wieku, bliżej przyjrzymy się japońskim zwyczajom (jak rytualne harakiri), będziemy zszokowani warunkami w jakich żyli ludzie w koloniach angielsko-francusko-holenderskich, przekonamy się, że niewolnictwo ludności afrykańskiej ciągle miało się dobrze, podyskutujemy o demokracji i o amerykańskiej walce o niepodległość, poznamy czym jest miłość wykraczająca poza normy kulturowe i społeczne. Dzięki tej historii kraj kwitnącej wiśni nigdy nie wydawał mi się bardziej brzydki/piękniejszy. Mam tylko nadzieję, że kiedyś będę mogła na własne oczy zobaczyć japońską kulturę i mieć nadzieję, że Japonia sama w sobie będzie na mnie czekać niedotknięta przez prądy globalizacji :) 

 Justyna

18 komentarzy:

  1. Uwielbiam książki o Japonii, ale głównie podróżnicze lub takie historyczno-kulturowe. Powieści, które mają Japonię w tle, jakoś mnie nie kuszą na razie. Za dramatyczne. Ale i tak parę przeczytałam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja uwielbiam Japonię w każdym możliwym wariancie :) Chociaż książki podróżnicze są nawet lepsze!

      Usuń
    2. Spróbuj "W drodze na Hokkaido" jeśli jeszcze nie czytałaś :). Muszę w końcu recenzję na bloga dać... Will Ferguson jest takim cudownie sarkastycznym autorem :).

      Usuń
    3. Nie czytałam, ale myślę, że przeczytam! Dzięki za propozycję :)

      Usuń
  2. Masz rację, Japonia intryguje, piękny kraj o różnych barwach historii, z ciekawością przeczytałabym tą książkę :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam! Autora uwielbiam odkąd przeczytałam "Atlas chmur" dlatego cieszę się, że zabrał się za Japonię!

      Usuń
  3. Nie skusiłabym się chyba na japońską książkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co kto lubi :) Ja akurat uwielbiam kulturę Orientu, więc jak coś fajnego przeczytam, to od razu polecam!

      Usuń
  4. coś o Japonii ?
    nie dla mnie, ale wiem komu ją polecić. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecaj :) Czasami warto czytać takie kulturowe książki :)

      Usuń
  5. Słyszałam i czytałam o tej książce dużo pozytywnych opinii chociaż sama się jeszcze z nią nie zapoznałam. Mam ją w planach :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo cenię sobie rozbudowane, wielowątkowe książki, a ta właśnie taką się wydaje :) Ostatnio z wielkim zainteresowaniem czytałam o Chinach, więc sądzę, że Japonia też mnie zaciekawi :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Chciałbym kiedyś odwiedzić Japonię, więc sądzę, że powinnam przeczytać książkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też mam takie marzenie! Ale niestety funduszy brak ;( Pozostaje nam tylko czytanie książek i marzenia :)

      Usuń
  8. Lubię książki z Japonią w tle, ta kultura jest zupełnia inna od naszej, dlatego tak hipnotyzuje, ale nie wiem, czy akurat ta pozycja trafi w moje serce. :)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mimo wszystko polecam - może ci się jednak spodoba ta książka :)

      Usuń

Drogi czytelniku!
Jesteś hardkorem jeśli dotarłeś aż tutaj!
A będziesz jeszcze większym, jeśli pozostawisz po sobie jakiś ślad :)