sobota, 23 sierpnia 2014

Wakacje na językach



Uczyć się czy się nie uczyć? Oto jest pytanie! I to całkiem trafne biorąc pod uwagę nasze czasy! English, Español, Deutch, Français, Italiano - jak to wszystko fajnie brzmi, jednak … nauka wcale prosta nie jest. Sama coś o tym wiem. Może teraz dzieci mają łatwiej – powstają dwujęzyczne przedszkola, gdzie maluchy rozmawiają między sobą po angielsku i jednocześnie uczą się chińskiego! Jednak przed 2000 rokiem języki były nie tak bardzo popularne. Kto tam wtedy słyszał o szkołach angielskiego. Ja sama zaczęłam się uczyć tego języka w 4 klasie podstawówki! Dopiero wtedy przyszedł do Polski językowy boom. 

Angielski uważany jest za jeden z najprostszych języków na świecie. Jednak znam sporą grupę osób, które nigdy nie były w stanie opanować kilku prostych zdań. Możliwe, że to wina nauczycieli i ich podejścia, a może tego, że zdaniem wielu ludzi, obce języki są po prostu zbędne. Mamy przecież nasz polski – piękny, ale trudny. Możemy się szczycić tym, że tylko my jesteśmy w stanie władać nim w jakimś stopniu.  Nawet ja nie jestem w stanie ogarnąć całą polską gramatykę! To sprawia, że nauka polskich słówek dla obcokrajowców jest udręką i zazwyczaj kończy się śmiechem i prośbą – „powtórz to jeszcze raz”! Sama daję lekcję podstaw naszego ojczystego języka i próbowałam zarazić nim ludzi z krajów Ameryki Płd, Chin, Indii czy Egiptu i co? Wszyscy twierdzą, że polski język jest fajny, ale tylko kiedy posługuje nim się Polak. Dlatego nie oszukuję się, polski nigdy nie będzie trendy!

Niestety żałuję, że nie uczyłam się większej liczby języków za moich szkolnych lat. Nikt wtedy o tym nie myślał, mało kto o tym mówił, a lata lecę i dopiero po studiach człowiek się budzi i zderza się z oczekiwaniami rynku pracy. Tak ostatnio przeglądałam oferty na praktyki i czego wymagają od nas potencjalni praktykodawcy?  Znajomość węgierskiego, duńskiego, szwedzkiego czy nawet arabskiego jest teraz w cenie.  A angielski? Pracodawcy zakładają, że wszyscy mówią nim na poziomie C2. Niższy poziom nawet nie wchodzi w grę. I tłumaczą – angielski to przecież język korporacji! 


Jednak nie oszukujmy się, pieniądze mają znaczenie, ale nauka języków ma o wiele więcej zalet (co wiem z własnego doświadczenia!):
  • Możliwość nawiązania międzynarodowych przyjaźni, pod warunkiem, że nawinie się nam jakiś obcokrajowiec, z którym będziemy chcieli się zaprzyjaźnić, 
  • Tanie podróżowanie – znamy kogoś za granicą, to łatwo można się wprosić na jedną noc i trochę pozwiedzać. Niestety w tym przypadku może pojawić się problem z funduszami, o ile po Europie możemy podróżować autostopem, to do Ameryki czy Afryki raczej pasuje dolecieć.
  • Znikają problemy z komunikacją – jesteśmy za granicą i jeśli tylko nie boimy się brzmienia własnego głosu, można kogoś grzecznie spytać o drogę. Zdarzają się przy tym czasami śmieszne sytuacje, więc umiejętność śmiania się z siebie bardzo się przydaje! Przykład – Wiedeń, 5 rano. Podchodzimy do zabieganego pana z pytaniem o drogę, nawijamy po angielsku, on się na nas patrzy z politowaniem i odpowiada równie grzecznie, ale po niemiecku, czego oczywiście nijak nie mogłyśmy zrozumieć! W tym wypadku wybuchłyśmy niekontrolowanym śmiechem, na co pan bardzo się zdenerwował. Wniosek - trzeba szukać osób dwujęzycznych.
  • Poprawia się pamięć – to ciągłe wkuwanie słówek na pamięć było moją licealną zmorą, a jednak w jakimś celu to robiliśmy. Niestety, ja wyjątkowo cierpię na pamięć krótkotrwałą, gdyż z prędkością światła zapominam wszystko czego się nauczyłam. Ale wolę wierzyć, że jednak coś mi w głowie pozostaje.
  • Wielojęzyczność - jest atutem na rynku pracy, ale moim zdaniem lepiej jest znać jeden język na poziomie C1/C2 niż parę na poziomie A1.
  • Uczenie języków jest fajne! Każdy ma inne motywacje, by się za to zabrać. Może nawet tak szalone i dziwne jakie miewam ja;)
Mój cel na teraz to niemiecki. Podchodzę to tego języka 3 raz, a że do trzech razy sztuka może w końcu uda mi się go zrozumieć! Czemu niemiecki? Tak naprawdę nie przepadam za tym językiem, ale stwierdziłam, że fajnie będzie rozumieć piosenki śpiewane przez dosyć ciekawy niemiecki zespół – Rammstein. Więc widzicie – motywacje są różne.


Jednak jak to ja, zawsze mam plan awaryjny. Jak niemiecki znowu nie wypali, marzy mi się szwedzki (wszystko przez „Millennium” Stiega Larssona!), islandzki (chcę jechać na koncert Sigur Ros i śpiewać najgłośniej ze wszystkich fanów), rosyjski (a co! Może zapoczątkuję modę na ten język, który teraz jest passe), arabski (fajnie będzie zamówić kebab po arabsku w krakowskiej knajpce), chiński (dawniej chciałam mieszkać w Pekinie, dopóki nie przeczytałam o olbrzymim zanieczyszczeniu), hiszpański (jak nie mieszkanie w Chinach, to ja chętnie zadomowię się w Barcelonie ). Czyli to cała ja i moje językowe marzenia!



A wy? Jakie są wasze językowe motywacje? A może uczycie się jakiegoś ciekawego języka i chcecie go polecić?

Justyna

18 komentarzy:

  1. Ja niestety znam wyłącznie angielski i żałuję, że wcześniej nie uczyłam się innego języka. Ale kwestie finansowe niestety tutaj miały swoje znaczenie. Może kiedyś jeszcze nauczę się hiszpańskiego, zawsze chciałam poznać ten język.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też niestety angielski. Chociaż wiecznie zaczynam jakiś nowy język i szybko tracę zapał.
      Zgadzam się, że nauka jest kosztowna. Sama nie mogę sobie pozwolić, żeby iść na jakiś językowy kurs :(

      Usuń
  2. U mnie języki kuleją. Kiedyś bardzo dobrze mówiłam po niemiecku, ale jak przestało się używać, to czas zrobił swoje. Zal mi teraz i to bardzo, ale na półce mam fiszki i staram się odświeżać, to co kiedyś gdzieś tam siedziało w głowie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niemiecki fajny, sama robię 3 podejście do nauki :) 1 było w szkole - nie będę komentować, 2 - z książki Beaty Pawlikowskiej - niestety nie zrozumiałam jej metody, 3 i mam nadzieję, że ostatnie mam teraz :)
      Skoro umiałaś niemiecki to na pewno sobie go łatwo odświeżysz!

      Usuń
  3. Ja teraz się uczę na stronce memrise.com. Mimo że mam wakacje to spędzam tam naprawdę wiele czasu, czasami kilka godzin.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja korzystam z duolingo.com. Naprawdę fajna sprawa, polecam! A z twoją stronką muszę się zapoznać :)

      Usuń
    2. miałam konto na duolingo, ale usunęłam. Ale wtedy też nie miałam motywacji do nauki, więc to pewnie temu

      Usuń
  4. Oj widzę, że plany wielkie jak u mnie. Najchętniej nauczyłam się wszystkich języków, ale to niestety nierealne. Póki co znam angielski, w całkiem dobrym stopniu, w końcu uczę się go od pierwszej klasy podstawówki, będzie juz 9 lat i jeszcze kolejne przede mną. Rosyjskiego uczyłam się w gimnazjum i nie zbyt dobrze to wspominam. Może to wina nie zbyt kompetentnych nauczycielek, których przez te lata miałam aż trzy i żadna mnie niczego nie nauczyła. Hiszpański zaczynam od września i mam nadzieję, że będzie mi dobrze szło, bo strasznie mi się ten język podoba. Chyba będę jeszcze miała japoński dodatkowo, ale tego nie jestem pewna. Tak jak ty na fali szwedzkich kryminałów zaczęłam się bardzo interesować Szwecją i mocno mnie korci, by nauczyć się tego języka :-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie jest mieć plany! Angielski też myślę, że znam na całkiem dobrym poziomie. Potrafię się dogadać i oglądnąć film w oryginale, więc nie jest źle. Ja miałam zawsze beznadziejne nauczycielki, ale od niemieckiego. Nie trafiłam też z łaciną, którą obowiązkowo musiałam wkuwać w liceum :D Teraz sama sobie wybieram co chcę się uczyć, a czego nie.
      Hiszpański jest super, bardzo polecam :) Chodziłam swego czasu na zajęcia z native speakerem i bardzo polecam taką formę nauki :)

      Usuń
  5. Mnie się marzy opanowanie perfect angielskiego i niemieckiego. Dwa podstawowe języki, które trzeba znać, by się gdziekolwiek porozumieć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też bym chciała umieć angielski perfect! A tak tu się słówka zapomni, czasy się mieszają :) Wiele miałam śmiesznych sytuacji, kiedy zamiast mówić po angielsku wolałam pokazywać na migi :D

      Usuń
  6. Niezłe plany. Uwielbiam uczyć się języków i zawsze marzyłam o tym, żeby znać kilka. Do angielskiego niestety miałam urazę za sprawą nauczycieli. Niby uczyłam sie go od 1 klasy podstawówki, ale polegało to na tym, że co roku powtarzało się cyfry do 20 i członków rodziny. Masakra. Zawsze chcialam się uczyć francuskiego, ale w gimnazjum nie było i byłam zmuszona do nauki niemieckiego, który w sumie polubiłam.

    A co do planów, to chcę znać niemiecki i angielski perfect w mowie i piśmie, jak starczy czasu to jeszcze francuski. Ciekawe, co z tego wyjdzie...

    Pozdrawiam i życzę powodzenia w każdym języku ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Francuski jest piękny, ale chyba jest trudny? Nie wiem, nie uczyłam się :) Chociaż ... wszystkie języki są trudne na początku, a wszystko i tak zależy od samozaparcia i od dobrego nauczyciela :)

      Powodzenia w dalszej nauce, bo też plany masz całkiem niezłe!

      Usuń
    2. Dla mnie francuski jest bardzo trudny. Uczyłam się go w gimnazjum i uczę dalej, ale niewiele umiem.

      Usuń
  7. Ostatnio to ja nie mam motywacji do języków, a powinnam bo matura z angielskiego rozszerzonego czeka :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skąd ja to znam :) Mój brat też ma maturę w 2015 roku i też średnio mu motywacja dopisuje do nauki :)

      Usuń
  8. Tyle planów! Powodzenia w ich realizacji. Ja chwilowo odpoczywam od nauki języków :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! Chociaż jak znam siebie, zaraz przejdzie mi motywacja :)

      Usuń

Drogi czytelniku!
Jesteś hardkorem jeśli dotarłeś aż tutaj!
A będziesz jeszcze większym, jeśli pozostawisz po sobie jakiś ślad :)