Wydawnictwo: Bukowy Las
Data wydania: 2013
Liczba stron: 312
Tematyka: Powieść obyczajowa
Ocena: 9/10
Ocena: 9/10
Czy umieranie
może być piękne? Albo honorowe? Czy dzięki naszemu poświęceniu zostaniemy
zapamiętani 10, 50, 100 lat po naszej śmierci? Kto tak naprawdę decyduje o tym,
czym w istocie jest heroizm? Są to pytania trudne i nawet filozofowie mieliby
problem z jednoznaczną odpowiedzią. Świat w istocie nie jest instytucją do
spełniania życzeń i nawet śmiercią kieruje przypadek. Mimo życia w XXI wieku
średniowieczna maksyma Memento Mori, ciągle jest aktualna. Może choroby się
zmieniły, medycyna ewoluowała, ludzie stali się bardziej świadomi końca, ale
ostateczny wynik jest zawsze jeden. Nikt i nic tego nie zmieni, wszystko już
dawno zostało zapisane w gwiazdach.
Poznajcie
bohaterkę książki - Hazel. Ma 16 lat i żyje z czwartym stadium raka tarczycy.
Mimo że dziewczyna jest bardzo młoda, już dawno pogodziła się z własnym losem i
stara się iść przez życie z uśmiechem na twarzy. Jednakże wiszące nad nią widmo
śmierci powoduje, że nie stroni od bardzo rygorystycznych i pesymistycznych
przemyśleń. Stara się widzieć świat taki jaki w istocie jest. Nic nie
idealizuje, ale próbuje znaleźć pozytywną stronę każdej sytuacji. Wie, że
chorobą jest w istocie jej ciało, a to ciało jest nią. Jak w takim razie można
walczyć z samym sobą? Jak pokonać nieszczęsną darwinowską ewolucję? Jak
zrozumieć, czemu ciało jest naszym najlepszym przyjacielem, ale i najgorszym
zabójcą?
Tak samo można
historię postrzegać przez pryzmat ulubionej książki Hazel – „Cios udręki”, w
której, główna bohaterka Anna również walczy z rakiem. Na nieszczęście dla
Hazel, książka urywa się w pół zdania, pozostawiając otwarte zakończenie.
Dziewczyna wie, że oznacza to śmierć, ale sensem życia staje się dla niej
spotkanie z autorem książki, by uzyskać możliwość poznania losów jej ulubionych
bohaterów. Ta cała podróż, w połączeniu z historią z książki staje się
parafrazą jej życia. Od ciężkich początków do kulminacyjnej podróży do
Holandii. A świat, on cóż, mimo że jest piękny, nigdy życzeń spełniać nie
będzie. Jak podsumowuje John Green, z rakiem można żyć, i nie dopuszczać do
myśli, że umiera się na niego. Nadzieja
jest może matką głupich, ale życie bez nadziei, jest życiem bez sensu.
Książkę
mogę z czystym sercem polecić każdemu – mimo że na co dzień gustuję w zupełnie
innej literaturze, to nie żałuję czasu jaki spędziłam wylewając łzy podczas
wędrówki Hazel. Temat do łatwych nie należy, ale cieszę się, że autor
przedstawił tę bardzo trudną sytuację w sposób przystępny nawet dla młodszych
czytelników. Mimo że rak ciągle jest uważany za temat nieprzyjemny i wstydliwy,
niewielu ludzi wie co to tak naprawdę jest, skąd to się wzięło i najważniejsze
– dlaczego ja/nasi bliscy muszą z tym walczyć. Osobiście chciałabym, aby
ewolucja nie powodowała negatywnych skutków, aby nikt nigdy nie zetknął się z
tą chorobą. Najlepiej podsumowuje to zdanie często przewijające się na kartach
powieści - „ świat nie jest instytucją do spełniania życzeń”.
Gwiazd naszych wina - podobno najlepiej smakuje drugi raz :) Moje spotkanie z tą książką nie spowodowało wielkiego wybuchu emocji, owszem, podobało mi się, ale aż takich zachwytów nie rozumiem. Być może po obejrzeniu ekranizacji (która już w czerwcu) ponownie zajrzę do tej książki.
OdpowiedzUsuńJa ogólnie nie przepadam za ekranizacjami, więc nie wiem czy się zdecyduje oglądać :) Co do książki - to bardzo nie moja działka literatury, ale z przyjemnością przeczytałam coś bardziej ludzkiego. Może nie jest łatwa, ale nie jest też ciężka w odbiorze - widać, że autor celował raczej w młodszych czytelników. Mi to nie przeszkadza, ale na razie Johna Greena sobie na dłużej odpuszczę :)
UsuńJa też nie mam ochoty na jego inne książki. Jednak po literaturę obyczajową często sięgam, potrzebuję przerywnika, żeby na dobre nie utknąć w fantasy.
UsuńTo tak jak ja.... Czasami mogę czytać jedno fantasy za drugim i mi się nie znudzi. Ale czasami jednak czuję ten przesyt i dlatego wtedy wolę czytać coś cięższego, bądź bardziej przyziemnego. Obecnie raczej jestem na etapie cięższych tematycznie książek i tak mi się planuje powrót do twórczości Gabriela Garcii Marqueza :)
UsuńCzytałam, uwielbiam, nic dodać, nic ująć :)
OdpowiedzUsuńU mnie tak samo - teraz jestem tylko ciekawa jak wypadła ekranizacja :)
Usuń