Tytuł oryginału: Cry Wolf
Seria: Alfa i Omega #1
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 2013
Liczba stron: 434
Tematyka: Urban fantasy
Wilkołaki i
urban fantasy. Niby jest to oklepany temat, który był już przedstawiany w
różnych wersjach i kombinacjach. Dlatego z dystansem podeszłam do tej historii,
nie sądząc, że tak bardzo wsiąknę w świat wykreowany przez Patricię Briggs.
Jest to mój pierwszy kontakt z twórczością tej pani, mimo że od dawna
nastawiałam się na przeczytanie jej najsłynniejszej serii o Mercedes Thomson.
Jednak zawsze odkładałam te książki na rzecz innych, moim zdaniem bardziej
ciekawszych pozycji. I byłam w takim błędzie! Styl pisania Patricii Briggs,
świat, który kreuje oraz złożone charaktery jej bohaterów urzekły mnie od
pierwszych stron. Nie mogłam przestać czytać coraz bardziej przeżywając
perypetie bohaterów – najpierw w wietrznym Chicago, a następnie w mroźnej i
zimowej Montanie.
Cała historia
zaczyna się mało ciekawie. Ot, wilkołaczyca Anna wykonuje telefon do Alfy
wilkołaczego światka Ameryki Północnej – Marrocka, by złożyć donos na swojego
pana. Nie wie jeszcze, że ten telefon zmieni jej życie nie do poznania, a
zmiana zaważy na jej przyszłości. Tendencyjne? Możliwe, ale urban fantasy jest
specyficznym gatunkiem, który rządzi się swoimi prawami. Jednakże tu mamy
wyjątek – bohaterkę Annę, która niczym nie przypomina napompowanych energią silnych
kobiet, które z łatwością przechodzą przez życie, rozstawiając innych po
kątach. Anna jest smutną, zalęknioną i wycofaną bohaterką, przez co ciężko mi
było na początku się z nią zżyć. Jednakże, im dalej czytałam, tym bardziej ją
podziwiałam i zaczęłam czuć do niej sympatię. Dziewczyna nie miała lekko. Nie
dość, że została przeminiona wbrew swojej woli, to jeszcze przez trzy lata
musiała znosić przemoc zarówno fizyczną, jak i psychiczną ze strony swojego
stada. Stada, które powinno ją chronić, wspierać w potrzebie, dbać o jej dobre
imię i dobrobyt. To, co dostała, zaważyło na jej psychice oraz nastawieniu do
życia i do obcych. Nie dość tego, jest jeszcze Omegą – specjalnym wilkołakiem,
który dzięki swojej wrodzonej dobroci i spokojowi może z łatwością przynieść
ukojenie innym, którzy tego bardzo potrzebują. Telefon, który Anna na początku
wykonuje jest pierwszym krokiem, który stawa ku swojej przemianie. W nagrodę
los rzuca jej pod nogi syna Marroca – Charlesa, wilczego egzekutora, który
przybywa do Chicago rozprawić się z nieprzestrzegającym przepisów i zasad
stadem Anny.
W tym momencie
autorka delikatnie wprowadza wątek romantyczny. On, wielki i szacowny odludek,
który nie lubi zgiełków miast, śmierdzących benzyną samochodów i wszędobylskich
komórek i ona, nieśmiała, biedna szara myszka bojąca się własnego cienia. Może
być to przepis na typowy romans serwowany obecnie przez sporą rzeszę autorów
przeróżnych gatunków, ale pani Briggs idzie w innym kierunku – nie skupia całej
uwagi na tym wątku, ale pokazuje przemianę wewnętrzną zarówno Anny, jak i
Charlesa. Dzięki uczuciu dojrzewają, uczą się siebie nawzajem, poznają czym
jest zaufanie. Jest to może niekonwencjonalny romans, ponieważ bohaterowie już
od pierwszego wejrzenia uznali siebie za towarzyszy, czyli po wilczemu, za
partnerów, ale ich historia jest słodka i piękna, przy okazji pokazując, że
niemożliwe staje się możliwe, wystarczy tego chcieć i o to walczyć.
Historia,
którą opowiada „Wilczy trop” jest trochę podobna do gawędy, którą opowiada się
przy ognisku czy w zaciszu własnego domu przy cieple ognia w kominku. Jest
ciekawa, pełna niespodzianek i zwrotów akcji, wywołująca u czytelnika skrajne
emocje, od szczęścia do niepokoju i przerażenia. Wszystko się może zdarzyć,
nigdy nie wiadomo co stanie się za 10 czy 100 stron. Akcja jest
nieprzewidywalna, jest jak narkotyk, który wręcz woła „jeszcze jeszcze”. Nie
można się oderwać od pochłaniania kolejnych zdań, stron i rozdziałów. Mimo że
akcja dzieje się w zamkniętej społeczności i na odludziu, autorka przedstawia
szereg bohaterów, z których punktu widzenia prowadzi narrację. Czytając
wchodzimy kolejno do głów skomplikowanych postaci, które na pierwszy rzut oka
wydają się proste i nijakie, ale po chwili wyłaniają się w pełnej chwale i
prezentują na co ich stać. Dzięki temu „Wilczy trop” nabiera charakteru i staje
się książką, obok której nie można przejść obojętnie. Dlatego polecam ją
każdemu, zarówno wielbicielem twórczości Patricii Briggs, czy osobom takim jak
ja, lubiącym dobre historie, które potrafią choć na chwilę przenieść nas do
innego, może nie pięknego i lepszego świata, ale na pewno interesującego i
bardziej charakternego.
Moja ocena: 7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Drogi czytelniku!
Jesteś hardkorem jeśli dotarłeś aż tutaj!
A będziesz jeszcze większym, jeśli pozostawisz po sobie jakiś ślad :)